Alcoholica. Czyli kilka słów dla hejterów.

 Dzień dobry. Pewnie spodziewacie się, że będzie ostro, że pojadę ostro po hejterach. Otóż nie. Znaczy tylko wspomnę, że bym przypierdolił anonimom, którzy się ukrywają i szczekają jak miękkie pizdy i to na tyle z brzydkich słów na dziś :)

Przybliżę Wam trochę sylwetki chłopaków z zespołu.
Wojtek: Niezbyt wysoki, krępy, dobry biceps.

Nie no, dobra...

Pierwszy raz natrafiłem na koncert Alcoholiki prawie 10 lat temu. Pojechałem za namową koleżanki, która była zafascynowana grą zespołu. Ja, już wtedy mocny fan Metalliki, ale ciągle głodny koncertów oryginału.
Pojechałem, posłuchałem, oniemiałem. Mówię tu całkiem poważnie. Kurde na żywo brzmienie gitar i perkusji jest naprawdę zajebiste. Wybrałem się więc po raz kolejny i kolejny i nie wiem kiedy zatarła się ta granica i koniec końców przyjaźnimy się, pijemy wódkę, a przy okazji zostałem oficjalnym newsmanem zespołu. Napisałem o tym, żeby było jasne, że jestem totalnie nieobiektywny w temacie zespołu natomiast postaram się obiektywnie napisać coś w odpowiedzi na podstawowe argumenty jakie padają pod adresem chłopaków. W temacie krytyki oczywiście.

Pierwsza, oczywista sprawa. Wożą się na plecach Metalliki. No strasznie zaskakujące skoro są coverbandem. Oczywiście, że się wożą na plecach, tylko nie rozumiem dlaczego jest to uważane za coś negatywnego? Mam wrażenie, że ludzie myślą, że to jest jakiś boysband, przy którego założeniu przyszedł miły menadżer, sypnął kasą i stwierdził : grajcie Metallikę, to się sprzeda! Zrobimy charakteryzację, będzie dobrze, porwiecie tłumy, a pieniądze będą wam strzelać w pysk jak kutasy o twarz Sashy Gray.
No niestety tak nie było. Kilku chłopaków ze Śląska spiknęło się i postanowili zrobić coś, czego w okolicy nie było, a łączyło ich jedno. Miłość do tego samego zespołu. Dlaczego więc nie spróbować?
Żadne granie na siłę, po prostu wszyscy chcą grać to samo i to ich nakręca. Proste.

Były koncerty dla kilkunastu osób, kilkudziesięciu. Czym to się różni od koncertów kapeli, które grają swoje kawałki i zapraszają na koncerty najbliższych? Tylko jest jedna różnica. Takie zespoły często odpuszczają, a Alcoholica grała dalej i robiła to coraz lepiej, co zaczęło się przekładać na większą frekwencję. Czyli nasuwa się prosty wniosek, są dobrzy w tym co robią.

Nie wiem czy hejterzy zdają sobie sprawę, że z takich koncertów nie da się wyżyć. Często nie da się dobrze zabawić, bo na przykład inwestuje się w sprzęt, paliwo, samochód.

Druga sprawa, praca, rodzina. Chłopaki przejeżdżają nieraz całą Polskę, żeby zagrać dla kilkudziesięciu osób, po całym tygodniu pracy i zamiast spędzić weekend z rodziną, dziećmi, dziewczynami, grają, grają dla kilkudziesięciu ludzi, dla których są doskonałym substytutem Metalliki. Byłem na 15 koncertach Metalliki i kilkudziesięciu Alcoholiki i wierzcie mi, na wielu ludzie bawili się mocniej, intensywniej na koncercie "Alco", niż ludzie na koncercie ich starszych kolegów z USA. To mocno nakręca, choć ja i tak osobiście jestem pełen podziwu, bo przypominam, że cały sprzęt, transport, finansują sobie sami, a do tego dochodzi pakowanie całego sprzętu, ciężkiego sprzętu, przejazd niejednokrotnie setki kilometrów, rozpakowanie się, podłączenie (tu ukłony wielkie dla Roberta, technicznego ze stoickim spokojem, którego w żadnym wypadku nie można pominąć jeżeli chodzi o rozwój zespołu. ), zagranie koncertu, ponowne noszenie ciężkiego sprzętu, powrotna podróż z powiekami na zapałkach, powrót nad ranem...A w poniedziałek do pracy...

Po kilkunastu latach grania, nagrali autorskie kawałki. Moim zdaniem świetne kawałki, świetne. For Those Who Left jest dla mnie póki co numerem jeden wśród dorobku zespołu. Myślę, że gdyby nagrał to światowej klasy zespół, dodał poruszający teledysk, to ludzie okrzyknęliby to hitem, a kawałek nie schodziłoby z czołowych miejsc na listach przebojów.

Wiem, ze mój wpis wygląda na jakiś wazeliniarski, ale zapewniam, że nie chodzi o taki wydźwięk. Ja nie muszę się nikomu podlizywać, bo mamy relacje, których można pozazdrościć.

Zwyczajnie wkurwia mnie jak ktoś obraża zespół, który ma swoich fanów, którzy za nimi jeżdżą, pomagają przy rozładunku, co jest bardzo miłe, a przede wszystkim świetnie się bawią, a i przy okazji dzięki temu powstało wiele mocnych przyjaźni między fanami, którzy odwiedzają się w coraz to dalszych zakątkach kraju. Do tego dodam, że zespół dorobił się nawet swojego oficjalnego Fanclubu! :)

Dlaczego nie cieszyć się, że zespół się rozwinął, że nagrywa swoje kawałki, że zagrał na największym festiwalu w Europie, na Woodstocku, zagrał dla chorego chłopaka, którego już niestety z nami nie ma, zagrał dla więźniów, ma swojego menadżera ( z ortopedycznym obuwiem :D ). Dlaczego nie cieszyć się z tego, że ludzie chcą ich słuchać? Chcą słuchać Metalliki w ich wykonaniu, a jak widać po koncertach i doskonale bawić się przy autorskich kawałkach? Dlaczego nie cieszyć się, że zajęli pierwsze miejsce na liście Turbo Top Antyradiu? To musi być piękne uczucie i ja się tym jaram :)

Wiadomo, dupska bolą na wieść o sukcesie innych, ale zastanówcie się czasem, czy po pierwsze słowo SUKCES jest odpowiednie w stosunku do włożonej pracy, czasu i poświęcenia, czy po prostu nie jest to spełnienie marzeń, których nie można przeliczyć na żadną walutę...

Pozdrowienia dla wspierających i dla tych gamoni z zespołu :)

A koniec dla niewtajemniczonych podaję na tacy mój ulubiony kawałek.

https://www.youtube.com/watch?v=I6kUMmpbHew